Powiedzenie o pompowaniu balona kojarzy się nam przede wszystkim ze sportem, głównie z najpopularniejszą grą zespołową czyli piłką nożną. To nic innego, jak nadmierne rozbudzanie oczekiwań kibiców w nadziei na upragniony sukces. Gdy takowego nie ma, to wówczas mówimy, że przedmeczowy balon był za bardzo pompowany. Gdy odwrócimy role i będziemy pompować balon rozbudzając obawy o porażkę, będziemy mogli nazwać to na przykład pompowaniem balona w drugą stronę. O co chodzi? Stara prawda mówi, że jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Bingo!!!
Tym, może trochę przydługim wstępem, chcę nawiązać do wywiadu pani skarbnik miasta Elżbiety Parzych, udzielonego lokalnej rozgłośni radiowej. Mowa była o finansach Łomży, zadłużeniu miasta i inwestycjach, jakie przy wsparciu kredytowym, zostały zrealizowane dla dobra i na rzecz mieszkańców. Inwestycji, biorąc pod uwagę lata 2015-2023 było ponad 160, niektóre jeszcze są w realizacji, jak na przykład budowa nowej hali sportowej przy SP 5 czy budowa nowego przedszkola nr 5. To, co zostało zrobione, zdecydowanie wpłynęło na poprawę życia mieszkańców, począwszy od remontów czy budowy i rozbudowy ulic, poprzez poprawę infrastruktury usługowej, kulturalnej, sportowo- rekreacyjnej, po inwestycje w obiekty oświatowe.
Zrobiono dużo. Nie sposób tutaj wymienić wszystkie zadania. Odwołam się do ich kosztów. To ogółem blisko 619 mln zł. Inwestycje dofinansowano kwotą łącznie blisko 386 mln zł. Wykonanie tylu inwestycji, na taką kwotę, nie byłoby możliwe bez zaciągania kredytów. Zatem zasadne jest zadane przez prowadzącą rozmowę pytanie – czy zadłużenie miasta jest na bezpiecznym poziomie? Skarbnik Elżbieta Parzych kwituje krótko – jest bezpieczne. To 35,6% dochodów ogółem. W myśl przepisów kwota długu na koniec roku nie może przekraczać 60% dochodów miasta w danym roku budżetowym. Obawy powinno budzić zadłużenie dochodzące do około 50%.
Czy warto było tyle inwestować przy równoczesnym zaciąganiu długów? Gdyby miasto nie zaciągało kredytów, inwestycje byłyby możliwe do zrealizowania na kwotę zaledwie około 180 mln zł. Pewnie zabrakłoby pieniędzy na przykład na halę sportową przy SP 7. Budowa kosztowała wówczas 7 mln zł. Dziś jej koszt byłby trzy raz większy – ponad 20 mln zł. Pewnie podobnych przykładów można byłoby znaleźć więcej. Ale chodzi o to, że miasto maksymalnie wykorzystywało nadarzające się okazje do pozyskania środków na konkretne zadania. Te środki nie zostały, mówiąc kolokwialnie, przejedzone.
A balon? Tenże pompowany jest przez oponentów prezydenta Mariusza Chrzanowskiego do granic wytrzymałości. O kredytach, zadłużeniu miasta i konieczności kilkuletniego, jak nie wręcz kilkunastoletniego, spłacania zobowiązań, mówi przy każdej okazji radny Domasiewicz, nomen omen sam zadłużony po uszy, a sekunduje mu towarzystwo spod szyldu „Przyjaznej Łomży”. A pani skarbnik pyta – czy ktokolwiek odczuwa we własnym budżecie domowym, że miasto spłaca kredyty? I tak to wracam do przedwyborczego pompowania balona w drugą stronę. Wybory niebawem, jak to mówią – każdy pretekst do zmniejszenia szans rywala na wygraną jest do wykorzystania. A coś mi podszeptuje, że to pompowanie balona to ni mniej ni więcej jak próba zrobienia wyborców w tak zwanego balona.
Be First to Comment