„Przyjazna Łomża” zgłosiła we wtorek odpowiednim organom założenie swojego komitetu wyborczego, potwierdzając tym samym gotowość startu w wiosennych wyborach samorządowych. Nie zaskoczyła tym ani trochę. Nawet tym, że zrobiła to jako pierwsza. W tym wyścigu na szczęście nie obowiązują zasady, że kto pierwszy ten lepszy, a ostatnich gryzą psy. O wygranej w tym biegu będzie decydować ilość kibiców każdej z drużyn, bo nawet nie ilość zawodników.
A zawodników „Przyjaznej Łomży” jakby mniej. I to tych z pierwszego składu. Mam na myśli nieobecnych na zwołanej wczoraj konferencji prasowej radnych Zbigniewa Prosińskiego i Andrzeja Korytkowskiego. Przypadek to, czy zapowiedź pęknięć w klubie radnych „Przyjaznej Łomży”?
To takie trochę dywagowanie nad rozlanym mlekiem. Ale kto wie czy jednak tam coś przypadkiem nie skrzypi? Bo, że piszczy to już wiemy:) Pierwszy sygnał był na sesji styczniowej. Domasiewicz, Korytkowski i Michalak, trzy czwarte klubu, zagłosowali przeciw budżetowi czyli właściwie za tym, żeby Białystok decydował o Łomży. Prosiński zachował twarz i mimo, że też nie zgadzał się z projektem, wstrzymał się od głosu.
Korytkowski natomiast mierzył się ostatnio z ostrą krytyką względem niekompetencji w sprawie działań promujących klub sportowy, którego jest założycielem, trenerem i działaczem. A przysłowiowych „pstryczków w nos” pewnie będzie więcej po upublicznieniu tegorocznego podziału pieniędzy budżetowych na kluby i stowarzyszenia sportowe. Może lepiej dać sobie spokój, bo od tego ciśnienie rośnie, a to niebezpieczne dla libido…
I absolutely can not swallow it alone buy priligy tablets Understanding the potential harms and benefits of these drugs can help each woman make the best decision possible