Bernadeta Krynicka za sterami MOSiR-u

Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle – znamy to porzekadło. Drzewiej kojarzone ono było z wizerunkiem złowrogiej kobiety, mającej moc większą od diabła, biesa czy szatana. Czasy się zmieniają i bardzo dobrze. Dziś kontekst tego powiedzenia jest jak najbardziej na korzyść płci pięknej i każe nam odczytywać jej wizerunek jako osoby zaradnej, pomysłowej, potrafiącej stawiać czoła wyzwaniom, przedsiębiorczej, zorganizowanej i odpowiedzialnej.

Czy ten opis pasuje do nowej dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Bernadety Krynickiej? To pytanie z gatunku tych retorycznych. Swoim działaniem Bernadeta Krynicka od lat przekonuje, że dzierżenie w rękach koła sterowego jakiegokolwiek statku, ma w genach. Gdy dołożymy do tego jej szerokie spektrum wykształcenia, to jawi nam się właściwa osoba na właściwym miejscu.

Atutów Bernadety Krynickiej można by wymienić wiele, ale jednym z najważniejszych jest zaufanie społeczne, jakim cieszy się do lat. Dwukrotnie była wybierana na radną miejską (2010 i 2014), w swojej drugiej kadencji samorządowej kierowała pracą Rady Miasta, w roku 2015 została wybrana do Sejmu RP, a w ostatnich wyborach samorządowych z powodzeniem kandydowała do sejmiku województwa podlaskiego.

W jednej z pierwszych wypowiedzi udzielonej mediom po rozstrzygnięciu konkursu na dyrektora MOSiR-u Bernadeta Krynicka powiedziała, że ma świadomość ciężkiej pracy i deklarowała jednocześnie zmianę wizerunku miejskiej instytucji zajmującej się sportem i rekreacją na lepszy. Biorąc pod uwagę uchybienia, jakie wykazała kontrola Regionalnej Izby Obrachunkowej, pracy nie zabraknie.

Pozostając w retoryce morskich opowieści życzę nowej dyrektor MOSiR-u pomyślnych wiatrów, mając świadomość, że koło sterowe jest we właściwych rękach.

Fot. Facebook