O tym, że Maciej Borysewicz został prezesem Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji dowiedziałem się jeszcze tego samego dnia robiąc zakupy w trakcie powrotu z pracy do domu. Sytuację komentowali dwaj panowie. Brzmiało to mniej więcej tak:
– Wie pan, wygląd prezesa to on już ma, a i wodę też lać potrafi. Będzie się tam czuł jak w domu, jak pączek w maśle…
O takim rozwoju sytuacji mówiło się na mieście od kiedy światło dzienne ujrzała nowo zawiązana koalicja w Radzie Miasta pomiędzy Obywatelskim Klubem Samorządowym z rodowodem z Platformy Obywatelskiej, a klubem prezydenta, obecnie bezpartyjnego, ale kojarzonego z Prawem i Sprawiedliwością, Mariusza Chrzanowskiego.
Ta niespodziewana koalicja zaskoczyła wielu, a niektórzy do dzisiejszego dnia nie wiedzą jak mają się odnaleźć w tej sytuacji. Głównie białostoccy platformersi, którzy chcą trzymać łapę na wszystkim i wszędzie jak województwo długie i szerokie. Tymczasem Łomża pokazała „wała” czyli tak zwany „gest Kozakiewicza” i potwierdziła stare polskie porzekadło, że szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie.
Co do Macieja Borysewicza i jego prezesury w MPWiK-u to w mojej ocenie rzecz się ma następująco. Z wykształcenia jest prawnikiem, a to duży plus. Ma też wieloletnie doświadczenie kierowania zespołem, a praca w MPWiK-u nie jest mu obca. Ma też bogate doświadczenie samorządowe, co w sytuacji kierowania spółką miejską jest dodatkowym atutem. Pozostaje specyfika samej firmy i profilu jej działania. Ale od czego są zastępcy i kierownicy działów? To element, który trzeba odpowiednio poskładać jeżeli się chce, aby firma działała jak należy…
Proszę nie rozśmieszać Społeczeństwa- jak w filmie u Barei
Czyli dalej będą przyłącza robić w godzinach pracy?
No za tego prezia ze zdwojoną mocą
Po czynach ich poznacie. Dajmy się wykazać nowemu prezesowi.