Z nieukrywaną sympatią przeczytałem informację na stronie internetowej lomza.pl o zamiarach, jakie ma względem miasta właściciel marki Łomża. Tak, tak chodzi o złote, jasne, lekko gazowane i najlepiej schłodzone. W czasach mojej jurnej młodości, a nie było to tak dawno, to nawet ułożyliśmy z kolegami kilka wersów pod melodię El Condor Pasa, wychwalając – wiecie co. Brzmiało to tak:
Najlepszy browar to łomżyński full, ooo full, nie ma jak full,
Więc wstąp do baru i butelkę kup, ooo kup, łomżyńskiego fulla kup.
A, gdy poczujesz tego fulla smak, ooo smak, to będzie błogo ci…
Taka twórczość robotniczo-chłopska po trzecim czy czwartym kufelku. No i się rozmarzyłem. A przed oczami mam słynne „Laleczki”, czyli roztańczoną parę w strojach kurpiowskich na naklejonej na butelce nalepce. „Byly to krásné dny, už se nevrátím”, to po czesku, ale wiem co piszę, tłumaczyć też pewnie nie trzeba. Nawet Czesi chwalili naszą Łomżę, sam słyszałem, a na piwach to oni się znają lepiej niż dojczlandy.
A co z Van Purem? Będzie budował w Łomży magazyn. Podali, że na 9 tys.m2 powierzchni. To prawie hektar i jak sądzę pod dachem. Niski pewnie też nie będzie. To także zapowiedź nowych miejsc pracy. I co Wy na to? Fajnie, co nie? Pytam tych, którzy normalnie patrzą na naszą rzeczywistość. Bo tym, którzy zawsze widzą szklankę do połowy pustą, zawsze będzie wiatr w oczy i do szkoły pod górkę. Nie ważne w jakim wieku…
Fot. Wikipedia
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz