Chrzanowski spokojny, Domasiewicz szukał zwarcia, Kołakowski w tle – tak krótko można podsumować debatę telewizyjną, w której uczestniczyło trzech kandydatów w wyborach na prezydenta Łomży. Nie pomyliłem się oczekując, że sprawujący urząd prezydenta miasta Mariusz Chrzanowski znajdzie się pod ostrzałem pytań ze strony obu kontrkandydatów. Stara zasada bijemy mistrza jak widać i tutaj miała branie.
Chrzanowski nie dał się wyprowadzić z równowagi. Spokojnie odpowiadał na pytania, choć te były nad wyraz rozbudowane i momentami szczegółowe, jak np. to dotyczące stanu finansów w spółkach miejskich w określonym roku. Domasiewicz próbował błysnąć „researchem”, nawet zacytował przygotowane dane tyle, że to wyszło banalnie i śmiesznie. Od katalogowania danych finansowych jest zarząd danej spółki, a nie nadzór właścicielski. Prezydent rozlicza z działania zarząd a nie słupki w tabelkach. Jednocześnie Mariusz Chrzanowski przypomniał radnemu, że rolą samorządu jest zaspokajanie zbiorowych potrzeb mieszkańców. Samorząd nie jest i nie może być przedsiębiorstwem, nastawionym na generowanie zysków.
Istotnym elementem dyskusji był punkt dotyczący zmniejszania się ilości mieszkańców miasta. Zarówno Domasiewicz jak i Kołakowski drążyli temat. Ten drugi zapytał wręcz, co się stało, że w ciągu ostatnich siedmiu lat z Łomży wyjechało siedem tysięcy osób. Migracja ludności to chwytliwy, ale i populistyczny temat. Łomża nie jest odosobniona w tym względzie, natomiast istotnym jest fakt, na co zwrócił uwagę Mariusz Chrzanowski, że znaczna część tych osób, tak naprawdę zmieniła tylko adres zameldowania, a w Łomży nadal pracuje czy też się uczy. Normalnym jest zjawisko, że wokół większych miast, w okolicznych wioskach, powstają tak zwane sypialnie miejskie i stąd migracja ale bardziej na papierze.
Do tematu nawiązał też prowadzący debatę Mariusz Rytel, zwracając uwagę, że według prognoz w roku 2060 Łomża ma liczyć zaledwie około 40 tys. mieszkańców. Ale, jak zaznaczył, w ciągu najbliższych pięciu lat w mieście ubędzie kilkaset osób w wieku 5 – 9 lat. Czy samorząd jest gotowy, by zmierzyć się z tym problemem? – pytał prezydenta Chrzanowskiego. Prezydent odpowiadając zaznaczył, że samorząd zdaje sobie sprawę z wagi problemu, stara się przeciwdziałać temu zjawisku, ale z drugiej strony spotyka się z działaniami na przykład radnego Domasiewicza, któremu jakby na tym nie zależało. Jego praca i wieczne narzekania, że w Łomży źle się dzieje, stają w kontrze do konstruktywnych propozycji samorządu i też mają swoje negatywne oddziaływanie.
Sobotnia debata kandydatów na prezydenta Łomży była pierwszym tego typu spotkaniem w tej kampanii wyborczej. Czy będą następne? Czas pokaże. Podobno kolejna ma być we wtorek, 26 marca.
Domasiewicz to tragedia. Bucowaty i atakujący. Wychodzi w stresie prawdziwe oblicze, z dala od takich ludzi. Chrzanowski przyjmował cios za ciosem, ale miło, że się pojawił – jego koledzy z innych miast olali debaty – mógł i on, ale jednak na koniec pięknie podsumował za co ma mój glos – że to debata miedzy nim a mieszkańcami a nie tymi obciachowymi kontrkandydatami, którzy na rozmowy o Łomży mieli jeden 9 lat a drugi kilkanaście i przespali ten temat, aby teraz dodać biegunki i pokazywać się wszędzie. Wiece, że dziś nawet na mecz Domasiewicz przyszedł ? To się nazywa parcie. Kogoś Wam ta postawa przypomina ? Bo mnie bardzo.
Czemu Pan Domasiewicz nie może ujawnić gdzie pracuje? Mamy chyba prawo wiedzieć.
Thank you for your sharing. I am worried that I lack creative ideas. It is your article that makes me full of hope. Thank you. But, I have a question, can you help me?